Poniedziałek. Kiedyś.
Metaliczny głos wypełnił wnętrze namiotu.
Translation activated. Witamy w punkcie medycznym. Czym możemy pomóc?
Mobilny punkt misji medycznej WHO. Szansa na pomoc w miejscu, w którym ostatnio widziany medyk nosił kolonialny mundur. Nie licząc mnie rzecz jasna, ale ja się nie liczę. Jestem tu tylko na wakacjach.
Od kilku dni boli mnie brzuch. Cały - stęknąłem, tłumiąc odbicie - Mam gorączkę, dreszcze i biegunkę. Możemy sobie darować dalszy wywiad? Jestem lekarzem, wiem co mi dolega. Potrzebuję antybiotyków.
Rozumiem. Badanie przebiega standardowo i nie przewiduje różnic z uwagi na rasę, płeć, wiek czy status społeczny. Proszę potwierdzić objawy, dotykając odpowiednich ilustracji na monitorze.
Poddałem się. Głos zadał mi jeszcze kilka pytań. Chłodna bryza, generowana przez solarny klimatyzator omiatała ściany namiotu, wykonane z zaawansowanych technicznie włókien. Mimo tego byłem spocony. Lekarstwa miałem w apteczce, ale ta przepadła wraz z połową bagażu, w jednym z tanich hoteli. Zachciało mi się egzotycznych wakacji, to mam.
Asystująca w procedurze młoda kobieta oderwała wzrok od ekranu laptopa. Wskazała ręką sfatygowaną kozetkę. Po chwili, na moim obnażonym torsie i brzuchu legł żelowy moduł diagnostyczny, połączony z centralną jednostką pękiem przewodów.
Analiza rozpoczęta. Proszę pozostać w bezruchu i spokojnie oddychać. Wyniki dostępne za trzy, dwie, jedną…. Analiza zakończona. Ryzyko wystąpienia choroby wymagającej interwencji chirurgicznej określono jako… Minimalne. Rozpoznanie statystycznie najbardziej prawdopodobne: nieżyt żołądkowo jelitowy wywołany przez… infekcję… bakteryjną. Proszę odebrać wydruk z analizatora i zeskanować kod w aplikacji. Najbliższy punkt zaopatrzenia farmaceutycznego znajduje się w odległości… trzech…kilometrów. Po zeskanowaniu kodu parametry trasy zostaną wprowadzone automatycznie. W aplikacji znajdzie pan informację o dawkowaniu leków. Proszę odebrać swój zestaw leków w ciągu dwunastu godzin. To wszystko, dziękuję.
A więc nie mam choroby wymagającej interwencji chirurgicznej? Wiedziałem, ale… Mimo wszystko miło to usłyszeć. Gdybym cierpiał na zapalenie pęcherzyka żółciowego otrzymałbym antybiotyk i leki przeciwbólowe, a terenowy samochód w ciągu kilkunastu godzin dostarczyłby mnie do szpitala.
Dźwignąłem obolałe ciało z leżanki i sięgnąłem po kwit, który podała mi dziewczyna. Wytarłem tors i ruszyłem w stronę przebieralni, pełniącej równocześnie rolę termochronnej śluzy.
W sąsiedniej, do badania przygotowywała się kolejna osoba.
- Good morning. Please log in to the insurance application. Credit card verification in progress - dobiegło zza szeleszczącej ścianki działowej.
Widocznie obcokrajowiec, tak jak ja. Dla miejscowych usługi medyczne są bezpłatne.
***
Wtorek. Prędzej czy później.
Fajnie, że wpadłeś do Warszawy. Musisz częściej to robić, tu jest prawdziwe życie. Mówiłem ci Maciek, zostaw ten grajdół.
Tomek uniósł szklaneczkę z whisky na wysokość oczu i zachęcił mnie gestem, abym zrobił to samo. Zabrzęczało trącane szkło, chwilę później moim ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz. Jednocześnie też poczułem wibrację w okolicy nadgarstka, a tarcza mojego smartwatcha rozbłysnęła na czerwono.
Przekroczyłeś bezpieczny limit spożycia alkoholu. Odnotowano zachowanie ryzykowne - głos wirtualnej asystentki był przyjemny, ale tym razem podziałał mi na nerwy.
Zaobserwowano wzrost ciśnienia tętniczego. Zaleca się relaks…
Och! Nie wiem jak to wyciszyć - warknąłem ze złością i nakryłem smartwatch marynarką. Tomek uśmiechnął się, nie wiedziałem, czy z wyrozumiałością czy raczej ironią.
Na ogromnym ekranie telewizora, umieszczonego w centralnej części pubu, pojawiła się twarz spikerki.
Perfekcyjnie wygenerowana, nie ma co, pomyślałem, kontemplując urodę dziewczyny.
Zobacz, to o naszym projekcie - ożywił się Tomek. Pracowaliśmy nad nim w ministerstwie od dwóch lat, a teraz trafia do sejmu.
Twarz spikerki zastąpiły kolorowe wykresy. Jedne krzywe wznosiły się w górę inne przeciwnie, stromo opadały.
Wydaje się, że w najbliższych miesiącach idea uzależnienia wysokości składki ubezpieczeniowej od globalnego ryzyka zdrowotnego, na które wpływ, w określonym zakresie ma każdy człowiek, zostanie z sukcesem wcielona w życie. Stanie się tak dzięki staraniom rządowej komisji do spraw metadanych, działającej przy ministerstwie zdrowia. Suma informacji generowanych w toku codziennej aktywności obywateli, których przetwarzanie blokowane było obecnie w związku z niedoskonałym i nie nadążającym za postępem systemem prawnym, będzie mogła zostać przetworzona i wykorzystana zarówno przez firmy ubezpieczeniowe jak i Narodowy Fundusz Zdrowia. Określenie “jesteś kowalem swojego losu” znajdzie swoje praktyczne przełożenie, w szczególności w odniesieniu do wysokości składki, która…
Co się tak zawiesiłeś? - Tomek szturchnął mnie i rozlał do szklanek kolejne porcje miodowego płynu.
Wypiliśmy. Mój smartwatch znów zawibrował.
A w zasadzie jak to jest u ciebie? - wskazałem na rękę kolegi - Nie słyszałem, żeby coś ci brzęczało. Nie masz zegarka z apką ubezpieczeniową czy jak?
Tomek uniósł mankiet, odsłaniając imponującej wielkości, pozłacane urządzenie.
W moim abonamencie mam do wykorzystania dziesięć godzin każdego dnia, bez monitoringu funkcji życiowych, geolokalizacji i wszystkich tych bzdur. Wiesz… - pochylił się w moją stronę i ściszył konfidencjonalnie głos - Przydaje się czasem, nie jesteśmy jeszcze tacy starzy - mrugnął.
Tak.. - westchnąłem.
Mówiłem ci Maciek - odezwał się po chwili - Musisz znaleźć lepiej płatną pracę. Zostaw swój grajdół i przyjedź do Warszawy.
***
Środa. Wkrótce.
Gdzie ona jest, do licha? Przejechałem ręką kolejny raz po wszystkich kieszeniach, szukając magnetycznej karty identyfikacyjnej. Dyrektor westchnął i spojrzał na zegarek.
Mam!
Elektrozamek szczęknął, a ja uchyliłem drzwi do pomieszczenia.
“Profesor Aleksander Szumigaj. Kierownik Zakładu Diagnostyki Obrazowej Kliniki Uniwersytetu Medycznego w…” - mimowolnie rzuciłem okiem na grawerowaną, srebrną tabliczkę, ale nie doczytałem do końca.
Możemy wejść? - zniecierpliwiony głos przełożonego przywrócił mnie do rzeczywistości.
Oczywiście panie dyrektorze! - powiedziałem, odruchowo poprawiając fartuch. - Oto one. Analityczne kombajny dwudziestego pierwszego wieku.
Pomieszczenie nie było duże, jednak aż nadto wystarczające, aby pomieścić wykonany z metalu i specjalnego, wysokoodpornego szkła boks. Nieco tylko większy od przenośnej toalety Toi-Toi, za to zaopatrzony w klimatyzator i dziesiątki czujników, reagujących na zmiany temperatury, dym, nieuprawniony dostęp i awarię zasilania. W środku znajdowało się czarne pudełko serwera, mrugające rzędami światełek. To już nie moja liga. Konia z rzędem temu, kto ma o nich jakieś pojęcie.
Zabawne - dyrektor pogładził ręką szklaną ścianę boksu - technologia, która miała pomóc radiologom, okazała się dla nich koniem trojańskim.
Niezupełnie - odpowiedziałem gryząc się w język, bo mój szef niekoniecznie doceniał polemiczny talent podwładnych. Było jednak za późno. Gestem dłoni zachęcił, abym kontynuował wypowiedź. Już po mnie.
Khmm. - odchrząknąłem - Faktycznie. Zakupiony przez nas moduł dostępu do zintegrowanego systemu analizy danych obrazowych, pozwala w czasie rzeczywistym ocenić wynik dowolnego badania diagnostycznego, rentgena, tomografii czy rezonansu. Algorytm porównuje bieżący obraz z całą dostępną biblioteką. Konfrontuje dane diagnostyczne z późniejszymi informacjami o charakterze klinicznym. Można powiedzieć, że uczy się cały czas, zatem cały czas potrzebuje ludzkiego nadzoru.
Jak często diagnozy algorytmu są kwestionowane przez człowieka? - Dyrektor nie dał się zagadać.
Czasami… Szczerze mówiąc w ostatnich miesiącach zgodność jest całkowita. Zdarza się nawet… Zdarza się, że radiolog modyfikuje swoją diagnozę, uznając wyższość algorytmu. Trzeba przyznać, że skuteczność systemu jest nieosiągalna dla żadnego, nawet najbardziej doświadczonego specjalisty.
Poza tym system nigdy nie śpi, nie jest zmęczony, nie choruje, nie jeździ na wakacje i nie zakłada związków zawodowych. - Szach mat. Na twarzy dyrektora pojawił się grymas, mający zakomunikować, że nie oczekuje dalszych uzasadnień.
A to? - wskazał na szafę, jedyny mebel pozostający w pomieszczeniu, poza kontenerem serwera.
Tu są rzeczy profesora Szumigaja - odpowiedziałem - Jest poważnie chory, ale obiecał je uprzątnąć do końca miesiąca.
To za długo. Proszę zlecić obsłudze, aby jeszcze dziś wyniosła wszystko do piwnicy.
I żeby usunęła tę tabliczkę - rzucił przekraczając próg.
Potem ruszył korytarzem, nie czekając na mnie.
***
Czwartek. Nigdy?
W gabinecie konsultacyjnym czekała na mnie elegancka, ubrana w szarą garsonkę kobieta. Siedziała na fotelu i gestem zachęciła, abym zajął miejsce na drugim, stojącym naprzeciw.
Pomieszczenie nie miało okna. Wypełnione było sztucznym, ale przyjemnym, pastelowym światłem
W powietrzu wyczułem wilgoć.
Postąpiłem krok do przodu i wysunąłem rękę. Tak jak przypuszczałem, dłoń zagłębiła się piersi kobiety, a zimne światło hologramu pokryło moją skórę dziwacznym reliefem.
Zawsze tak robię. Lubię wiedzieć, z kim rozmawiam.
Jakie są decyzje? - zapytałem.
Niestety, nie mam dobrych wiadomości - odpowiedziała miękkim, pełnym troski głosem - Program “Konsylium” określił prawdopodobieństwo wyleczenia pana na poziomie nie uzasadniającym przeznaczenia na ten cel środków…
Jak to “nie uzasadniającym przeznaczenia środków”, co to oznacza? - przerwałem.
Środki na leczenie pacjentów są ograniczone, dlatego systemowo optymalizuje się ich wydatkowanie. W przypadku skrajnie niekorzystnego rokowania odchodzimy od terapii, skazanej według rachunku prawdopodobieństwa na niepowodzenie. W ten sposób możemy alokować je tam, gdzie przyniosą efekt. Na przykład przeznaczyć na profilaktykę.
Przecież rozmawiałem z chirurgiem… - mimowolnie podniosłem głos - Wiem, że podobne przypadki jeszcze nie tak dawno leczono operacyjne i ludzie wracali do zdrowia.
Diagnozy lekarskie są obarczone błędem, który w pańskim przypadku szacowany jest na siedemdziesiąt procent. Program “Konsylium” określa rokowanie, konfrontując wyniki trzech, niezależnych algorytmów AI. Ostateczny werdykt ma prawdopodobieństwo zdarzenia ponad dziewięćdziesięcioprocentowe.
Ale nie stuprocentowe!
Rozumiem pana frustrację.
Gówno rozumiesz! - wrzasnąłem. Zdałem sobie sprawę, że fotel, na którym siedzę jest przytwierdzony do podłogi. W całym pomieszczeniu nie było niczego, co można by chwycić w rękę, niczego czym można by rzucić…
W ramach programu przeciwdziałania psychologicznym skutkom niskiej akceptacji diagnoz, oferujemy panu systemowe, nielimitowane wsparcie algorytmu terapetycznego - kontynuowała kobieta.
Pierdol się!
Przysługuje panu prawo odwołania od decyzji i jednorazowego złożenia wniosku o ponowną ocenę przypadku przez Konsylium. Proszę w tym celu pobrać formularz…
Nie słyszałem ciągu dalszego. Oprzytomniałem po jakimś czasie, uświadamiając sobie, że zostałem sam.
Z głośnika dobiegł inny głos, tym razem męski i szorstki.
Mycie i dezynfekcja rozpoczną się za trzy minuty. Pozostanie grozi uszkodzeniem mienia, w szczególności odzieży i elektroniki. Zaleca się niezwłocznie opuszczenie pomieszczenia.
***
Piątek. Noc, jeszcze dziś.
Przewracam się z boku na bok.
Czy myślimy podobnie? Cyfrowa przyszłość już się wydarzyła, ale w ciągu dnia jesteśmy zbyt zabiegani, aby się nad tym zastanowić. Wieczorami zbyt zmęczeni, aby rozmawiać o związanych z nią nadziejach i dylematach.
Może jutro się uda?
Dobranoc.
Maciej Adamiec Niepewnahistoria.pl 2024 Wszystkie prawa zastrzeżone